Podobno opinia o książce więcej mówi o osobie, która ją pisze, niż o samej książce. Zapewne Ty znajdziesz w „Jak przegrać prawie wszystko i wyjść z tego zwycięsko” Scotta Adamsa zupełnie inne smaczki.
To jest jedna z tych książek, która zostawiła we mnie długotrwałe uczucia. W cudzysłowie można powiedzieć, że stała się częścią mnie. Zmieniła myślenie na różne sprawy. Ma potencjał, że tak stanie się też z Tobą.
Moja przygoda z książką rozpoczęła się od wywiadu z autorem. Zrobił na mnie wrażenie człowieka, który potrafi spojrzeć na problemy z niebanalnej perspektywy. Na przykład, pomysł, że swoim nastawieniem można zarządzać, banalny w swojej prostocie, a przykłady przedstawione w książce niezwykle obrazowe.
Wiele razy podczas lektury miałem wrażenie, że autor czyta mi w myślach. Adresuje wątpliwości, zna aspiracje i podsyca marzenia. Nawet mianuje się moim najlepszym przyjacielem i opowiada historię, która ma pomóc w mojej drodze do sukcesu.
Mojej ultraostrożnej osobowości autor podsunął pomysł: ryzyko, jeżeli nie jest związane z fizycznym niebezpieczeństwem albo z utratą płynności finansowej jest warte rozważenia. Co ryzykuję, to przede wszystkim zachwianie swojego ego, jako człowieka nieomylnego, który nigdy nie popełnia żadnych błędów.
Można patrzeć na to, też w ten sposób, że ego przysłania ostrość widzenia. Uszczuplenie ego, nie jest równoznaczne z utratą w wiary w możliwości swoje i ludzkość. Czasami to wskazówka od życia, że może jednak trochę inaczej się komunikować, inaczej promować produkt, gdzie indziej szukać niszy albo, że nie tego, w tym momencie, ludzie oczekują. W książce są przykłady, jak istotnym kryterium jest wyczucie czasu.
Scott mówi o skupieniu się na kwalifikacjach i budowaniu portfolio umiejętności, które będzie uniwersalne i przyda się w wielu biznesach albo na różnych stanowiskach. Dla przykładu: publiczne przemawianie i znajomość psychologii to elementach istotne bez względu na to, jaką ścieżkę kariery wybierzesz albo koniunktury na rynku.
Agresywne cele jak: „być najbogatszym polakiem”, „posiadać firmę, która zatrudnia 20 osób” albo „milion złotych na koncie” dobrze świadczą o ambicji, ale ustawiają w pozycji ciągłego niepowodzenia. Weryfikacja stanu konta może wpływać na znaczne pogorszenie nastroju i tym samym osłabienie motywacji.
Scott Adams zamiast celu proponuje system: na zachowanie formy, na odżywianie, na budowę portfolio umiejętności, na sukces. System to coś, co robisz codziennie, takie małe kroki, które stawiasz i w dłuższej perspektywie czasu znajdujesz się w miejscu, gdzie masz większą szansę, na sukces.
Odnośnie do profilu ryzyka. Jeżeli Tobie też wydaje się, że jesteś doskonały w szacowaniu szans na odniesienie druzgocącej porażki i dlatego nie próbujesz, Scott sugeruje, że może nie jesteś tak dobry w szacowaniu szans na sukces? Z innej perspektywy, nawet jeżeli teraz w życiu zawodowym się układa, zdrowie dopisuje, to jednak żyjemy w świecie, który zmienia się z siłą wodospadu i może warto rozwijać się też poza pracą na etacie?
Scott mówi też, że każdy z nas buduje swoją strategię na sukces, dlatego połącz to co wiesz z tym co mówi Scott i daj szansę szczęściu.
Tylko pamiętaj: szczęście sprzyja przygotowanym 🙂
Ps. Fragment książki znajdziesz tutaj: https://drive.google.com/file/d/1cSBTLjCjZ4EJLsAJajalHXa8nfEpTtNN/view
Natomiast całą książkę tutaj: https://jakwygrac.com