Pamiętasz kiedy ostatnio usłyszałeś dobre słowo? Można powiedzieć: komplementy. Zgodzisz się, że żyjemy na deficycie dobrych słów. Częściej dostajemy prztyczki w nos. W domu, w pracy albo od przypadkowych nieznajomych.
Ale to bardzo delikatnie powiedziane. Czasami wygląda jakby szef się uwziął i celem jego życia było zepsucie nam dnia. Nawet, jeżeli zrobisz coś dobrze, to i tak znajdzie coś do czego można się przyczepić.
W domu partner też nie ma wyrozumiałości i widzi tylko potknięcia, które z lubością wyolbrzymia, i robi awantury o Bóg wie co.
Można powiedzieć świąteczna gorączka albo nastrój świąt w krzywym zwierciadle.
Dlaczego nie mówię komplementów
Możliwe, że też tak masz.
Chcesz już powiedzieć bliskiej Ci osobie komplement. Już go masz na końcu języka. Ale rozważasz wszystkie za i przeciw.
Czy druga strona nie odbierze go opacznie? Czy nie stwierdzi, że się z niej wyśmiewasz? Co sobie pomyśli? Czy go nie zbagatelizuje? Czy nie pomyśli, że chcesz nią manipulować albo że Twoje słowa mają drugie dno?
Albo znowu odpowie tak, że przestanie Ci się chcieć.
Masz tak, że rezygnujesz z tego co chcesz powiedzieć, z uwagi na przewidywaną reakcję drugiej strony?
Albo myślisz o zasadzie wzajemności i widzisz pustynię, której dawno nikt nie nawadniał dobrym słowem. Nikt mi nic dobrego nie powiedział, to dlaczego ja mam komuś coś dobrego powiedzieć?
I jeszcze ta skłonność naszego umysłu do wychwytywania negatywnych rzeczy. W ciągu dnia zdarza się co najmniej kilka fantastycznych rzeczy. Już to, że żyjemy w tak technologicznie zaawansowanym świecie.
A wystarczy jedna negatywna rzecz, a już potrafi trzymać człowieka do końca dnia.
Jaki Ty komplement pamiętasz?
Masz taki komplement, który kiedyś usłyszałeś i pamiętasz go chociaż to było już dawno temu?
Było nieoczekiwane. Może wtedy uważałeś, że było to powiedziane trochę na wyrost.
Ale pozwoliło Ci dorosnąć do oczekiwań.
W końcu ktoś zauważył Cię takiego, jakim chciałeś być postrzegany i kim chciałeś być.
Mam taki komplement, który mi ktoś powiedział. Było to już dość dawno temu ale cały czas jest na wierzchu we wspomnieniach. Czasami, gdy siadam do pracy, i przypomni mi się on, wtedy dodatkowo mnie motywuje, żeby dawać z siebie jeszcze więcej.
Czy warto mówić komplementy?
Jeżeli jesteś rodzicem to wiesz o modzie, żeby dzieci chwalić a nie ganić.
Zauważać ich postępy. Nie porównywać do innych. Mówić dobre słowo i pozwalać dorastać do oczekiwań.
Tobie też pewnie lepiej się pracuje gdy zauważane są Twoje postępy. Ciągłe wytykanie miejsc do ulepszeń nie przyczynia się do poprawy atmosfery pracy.
Zapewne też bardziej lubisz ludzi, którzy mówią komplementy.
Jeżeli masz taką myśl w głowie, że chcę powiedzieć coś miłego. Zrób to, nie pozwól chwili, żeby minęła.
Ta chwila wahania może Cię kosztować, że nigdy tego nie powiesz.
Więc jeżeli masz taką dobrą szczerą myśl w głowie nie pozwól, żeby się zmarnowała.
Kto wie, może poprawisz komuś w ten sposób dzień albo ktoś zapamięta Twoje słowa na dłużej.
To tyle na dzisiaj.
Reszta zależy od Ciebie.
Ps. Ten tekst jest mocno inspirowany tym co mówił Scott Adama, nie było tego wprawdzie w jego książce, “Jak przegrać prawie wszystko i wyjść z tego zwycięsko” ale jest jej doskonałym uzupełnieniem.
Ps2. O komplementach mówimy też w ostatnim odcinku drugiego sezonu: